Nagranie nowej płyty zajęło sześciu Hiszpanom ze słonecznej Barcelony pięć lat. Ich udany debiut „Northland” ukazał się w 2010 roku, po czym na długi czas zapadła cisza radiowa, podczas której nic nie słychać o zespole. Teraz folk death metalowy zespół „Northland” wydał swój drugi album „Downfall and Rebirth”, który od pierwszego do ostatniego utworu udowadnia, że dobry folk metal nie musi pochodzić tylko z dalekiej północy. Katalończycy prezentują dobre metalowe riffy, czystą, dobrze zorganizowaną produkcję i wysokiej jakości treści z dala od tanich stereotypów. Fani dobrego, melodyjnego folk metalu zdecydowanie powinni mieć uszy otwarte!
W 2004 roku kilka dark souls zebrało się w Barcelonie w Hiszpanii i powstała horda Viking Folk Metal „Northland”. Niestety, nie wszyscy zaangażowani na początku mieli podobne pasje do tego zawodu, więc założyciel zespołu, gitarzysta i główny wokalista Pau Murillo miał pełne ręce roboty, utrzymując pogańską bandę przy życiu. Zdeklarowanemu idealiście udało się to drugie pomimo niezwykle szybkich rotacji obsady. W 2010 roku „Northland” zaprezentował swój debiutancki album zatytułowany tym samym, co pokazało, że Hiszpanie w niczym nie ustępują swoim skandynawskim kolegom. Pięć lat później najlepsi hiszpańscy gracze chcą to przeżyć jeszcze raz. A szanse na powszechny sukces „Downfall And Rebirth” są niezwykle duże. Album, jak sama nazwa wskazuje, traktuje o odwiecznym kręgu życia, Matce Naturze i jej często kwestionowanej cywilizacji.
The Iberians szybko wydali nowy i drugi album „Downfall and Rebirth” z niezwykle efektowną okładką autorstwa Sallai Pétera. „Downfall and Rebirth” brzmi bardziej dojrzale i zabawnie niż jego poprzednik. Eksperymentowano z wieloma instrumentami i całkowicie porzucono strach przed długimi, cichymi fragmentami. Słuchacz może spodziewać się dobrze zmiksowanej folkowo-metalowej płyty, która z pewnością wniesie powiew świeżości do obrad. Drugi album oferuje deathmetalowe brzmienie, które jest optymistyczne, ale jednocześnie bardzo melodyjne. Nigdy nie robi się naprawdę ciężko, co gwarantuje nie tylko duże znaczenie części folklorystycznej, ale także liczne wtrącenia czystego śpiewu. Chociaż wokale growlowe są zawsze na pierwszym planie, na pierwszy plan często wysuwają się także czyste wokale, niektóre z nich są wielogłosowe i nadają albumowi charakter hymnu.
Album zaczyna się sennie od „When Nature Awakes”, po czym Pau Murillo swoim krzykiem przerywa idyllę, a Vásquez przejmuje berło, co nieco tłumi powstałą siłę. Choć poprzednik nie miał prawie żadnych wyraźnie zaśpiewanych fragmentów, zajmują one dobrą czwartą nowego materiału. Pierwsze cztery utwory „When Nature Awakes”, „Bloodred Sunrise”, „Together we Die” i instrumentalny „The Rite” natychmiast urzekają. „Fury's Unleashed” rozpoczyna się postrzępionym, melodeathowym riffem, po czym cudownie brutalna zwrotka (bez folku) przechodzi w nadmiernie melodyjny power metalowy refren. Dopiero potem następuje folkowy break, a nieco cięższa, spowolniona druga zwrotka nadaje piosence przyjemnego urozmaicenia. „Duskriders” idzie jeszcze lepiej, reprezentując doskonały melanż ze swoją złożonością, dynamiką, dramatyzmem i melodiami. Utwór tytułowy jest na tym samym poziomie, ale znacznie mroczniejszy i bardziej przygnębiający.
Słuchając tej płyty nieustannie przypomina mi się „Ensiferum”, z jednej strony muzycznie w niektórych fragmentach, z drugiej strony głęboki głos Pau Murillo brzmi bardzo podobnie do Petriego Lindroosa. Brzmienie latynoskich Vikings plasuje się gdzieś pomiędzy „Ensiferum” a „Eluveitie” i pokazuje wielki talent, jaki kryje się za „Northland” i który, miejmy nadzieję, będzie dalej rozwijany w kolejnych utworach. Być może tu i ówdzie pojawia się wiele znanych znaków towarowych, ale tylko nielicznym artystom udaje się w ten sposób ułożyć relacje. Za element folklorystyczny odpowiadają przede wszystkim skrzypce Pau Vázqueza. Jest to prawie stale obecne i aktywnie niesie melodie. Folklor jest bardzo obecny w brzmieniu „Northland” i bynajmniej nie jest jedynie tłem. Katalończycy też rzadko korzystają z klawiatury, służy ona jedynie okazjonalnie w tle jako klimatyczna kolorystyka. Na koniec kolejna atrakcja: „Moonlight Spell”, folkowa ballada z magicznym kobiecym głosem i okazjonalnym wsparciem czystego męskiego wokalu.
„Downfall And Rebirth” jest zróżnicowany i zróżnicowany. Każdy utwór odnosi sukces, nawet jeśli nie wszystkie osiągają szczytową jakość, jak „Fury's Unleashed”, „Duskfall” czy „Downfall And Rebirth”. Brzmienie zespołu brzmi bardzo orzeźwiająco, a „Northland” po tak długiej przerwie spowodowanej wypadkiem motocyklowym perkusisty udało się nagrać naprawdę świetną płytę. Oprócz skrzypiec, na których, jak wspomniano, ciąży żywioł folku, w grę wchodzą także inne instrumenty, a oprócz fletu i gitary akustycznej można spotkać także akordeon, a nawet harfę żydowską. Ta różnorodność to jeden z największych plusów albumu, a „Downfall and Rebirth” jest bardzo wszechstronny. Oprócz licznych instrumentów, tempo gry i nastrój są często zróżnicowane, a „Northland” może zaimponować także dobrymi umiejętnościami gry i czystymi melodiami. Tworzy to autentyczne, porywające i poruszające kompozycje Viking Folk Metal, które rzadko cieszą się taką naturalnością i autentycznością. Fani muzyki pogańskiej i folkowej zdecydowanie powinni zaopatrzyć się w coś nowego do kolekcji, gdyż Hiszpanie świetnie wykorzystują te elementy i zawsze parują ostrymi wstępami, żeby nie zabrzmiało to zbyt tandetnie. Zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla fanów „Ensiferum”, „Eluveitie” i melodyjnego power metalu!
Możesz zrobić album kup w naszym sklepie.
Tracklista:
- Kiedy przyroda się budzi
- Krwawy wschód słońca
- Razem umieramy
- Rite
- Furia uwolniona
- Jeźdźcy Zmierzchu
- Duch w ciemności
- Szepty na wietrze
- Upadek i odrodzenie
- Zaklęcie światła księżyca
- Nowonarodzony szpak
[identyfikator recenzji rwp=»0″]
Dzięki za wsparcie! (y)