Nic nie trwa wiecznie: Campino & Co. nie są już anarchicznymi punkami, którymi byli kiedyś. Niegdyś szalejący zespół narzucał sobie coraz więcej zasad. W przeszłości koncert rzadko zaczynał się na trzeźwo, ale alkohol przed występem od dawna był mile widziany. Wszystko, co mogłoby zagrozić ich sukcesowi, jest zakazane i chociaż ich obecna trasa ma w sobie coś z dawnych dobrych czasów, a punkowa postawa wydaje się nieco wątpliwa, zostańcie martwe spodnie żywe legendy. Teraz Toten Hosen są w rocznicowej trasie koncertowej z tytułami z trzech dekad historii zespołu, a liczna publiczność w St. Jakobshalle w Bazylei jest zachwycona. Po trzydziestu latach punkowej kariery, Toten Hosen po raz pierwszy zagrał w Bazylei we wtorek w ramach „Der Krach der Republik – Tour”. Frontman Campino nie naciskał hamulca przez dwie godziny i od razu znalazł kontakt z publicznością.
Jako support wystąpił szwedzki alternatywny zespół rockowy Republika Królewska z na starcie. Wokalista Adam Grahn, gitarzysta Hannes Irengard, basista Jonas Almén i perkusista Per Andreasson mają znaczną rzeszę fanów od czasu ich pierwszego albumu „We Are The Royal” i są absolutnym zespołem grającym na żywo, przynajmniej dotarli do fanów Hosena ze swoim punkowym muzyka rockowa doprowadzić do temperatury roboczej. Sam koncert był trochę krótki, ale tak już jest, gdy jesteś na scenie jako otwierający występ. Po opuszczeniu sceny przez Royal Republic nastąpiła dość krótka przerwa na konwersję, której koniec graficznie reprezentował szkielet orła cesarskiego, który był wyświetlany na ekranie, powoli przesuwając się w dół i po dobrych 30 minutach światła w końcu zgasły na zewnątrz i martwe spodnie wszedł na scenę. Pokaz bohaterów z Düsseldorfu rozpoczął się wstępem „Trzy krzyże (że tu jesteśmy)” i obowiązkowym pochodem logo „Do samego końca” pod sufit sali.
St. Jakobshalle było całkowicie wyprzedane, gdy ikony niemieckiego punka szturmem wdarły się na scenę o dziewiątej. Trzydzieści lat w branży i trochę zmęczeni udowodnili to od pierwszej nuty otwierającego "Ballast der Republik", tytułowego utworu ich obecnej płyty. Logo jest mieszanką federalnego orła, młota i kompasu, herbu nieistniejącego już państwa robotniczego i rolniczego NRD. Rola spodni w historii muzyki niemieckiej nie może być lepiej symbolizowana. Zaledwie pięć minut po wejściu pięciu muzyków na scenę około 9000 XNUMX osób śpiewało w wyprzedanej sali. Wielu na zatłoczonych poziomach nigdy nie zajęło swoich miejsc: śpiewali, wrzeszczeli, wyciągali ramiona, tupali. Zespół był nie tylko w szczytowej formie muzycznej, gigantyczne multimedialne show na ogromnych ekranach LED za zespołem wywołało gęsią skórkę.
Prawie pół godziny po rozpoczęciu koncertu wokalistka Campino powitała przybyłych po raz pierwszy na koncert Toten Hosen. Niewielu mogło otrzymać te pozdrowienia: Występ zespołu punkrockowego z Düsseldorfu, który w tym roku obchodzi swoje 9000-lecie, był meczem u siebie, triumfalną procesją. Campino i jego zespół urządzili największą punkową imprezę roku dla 9000 fanów, och co, dla 50 kumpli w wyprzedanej St. Jakobshalle. Nawet w wieku 10 lat Campino wciąż jest utalentowanym artystą. Energiczny punkowy dyrygent, który małym palcem kontroluje swoje ludzkie chóry, który po ojcowsku zaopatruje wychudzony tłum w pierwszym rzędzie w drinki i sam polewa wodą swoje nagie torsy. Doświadczyłem więc, jak Campino w latach dziewięćdziesiątych wspiął się na poprzeczkę konstrukcji sceny na Gurten i nadal śpiewał. Innym razem zespół pożegnał się ze sceną jakieś XNUMX minut później, ponownie bujając się w świetle reflektorów z zupełnie innej części sali, pośród rzędów fanów. I to jest dokładnie to, co jest ważne dla Toten Hosen – bycie blisko fanów.
Byłem trochę zaskoczony, że zaczęli od jednej z najlepszych piosenek na nowym albumie - "Altes Fieber" - bardzo mocnego kawałka, który po prostu przemawia prosto z mojego serca. Ale tak już jest z wieloma piosenkami Toten Hosen, sam się rozpoznajesz... Pierwsze duże zaskoczenie przyszło mi, gdy zobaczyłem okładkę "Schrei nach Liebe", której oryginał, jak wiadomo, pochodzi z dawni rywale „Die Ęrzte”. , z rzeczywistego fragmentu tekstu „Between niepokojącej siły i Onkelz to przytulny rockowy LP”, zaśpiewał Campino „Between niepokojącej siły i Bushido”. O ile mi wiadomo, lekarze śpiewają teraz piosenkę z takim lub podobnym sformułowaniem, w każdym razie pomyślałem, że to dobrze, że ta linijka tekstu tchnęła trochę aktualności w piosenkę, zamiast wciąż naskakiwać na przeszłość Frankfurt Onkelz .
Mistrz Campino i jego wierni towarzysze Breiti, Andi, Kuddel i Vom rzucili tego wieczoru hity, „Love Song”, „Bonnie & Clyde” czy „Here Today, Tomorrow There” porwane przez Hannesa Wadera, przez „Alexa”, nie wspominając „Wszystko dla miłości” i „Dni takie jak te”. Z „Hang on Sloopy”, „The Little Drummer Boy” i „You'll Never Walk Alone” Hosen zagrał tego wieczoru także kilka innych coverów. Przed sceną płonęły pochodnie, a wiele osób raz po raz machało flagą ze szkieletem orła federalnego. Rewolucjoniści lat XNUMX., którzy niestrudzenie śpiewali przeciwko społecznym konwenansom i prawicowej przemocy, którzy w latach XNUMX. przekształcili się w muzykę powszechną, są dziś bardziej aktualni niż kiedykolwiek. Czasami czysty punk rock, czasami przyspieszony hard rock, czasami ostry rytm lat sześćdziesiątych, który zespół wpompował do sali. Frontman Campino ograniczył się do krótkich przejść i wysiłku wokalnego i fizycznego, reszta zespołu do cudownego wyszczekania piosenek, a publiczność okazała się na wskroś liryczna.
Campino szalał po scenie przez dwie godziny, jakby jutra miało nie być. Podczas gdy inne zespoły mozolnie zużywają trzy bisy, Hosen wyrzucili trzy potężne bloki bisów, co stanowiło jedną trzecią koncertu. Nawet po tym, jak wyraźnie zasygnalizowali „Schöne Gruss, Auf Wiederseh'n”, że już nic nie zostało, publiczność nadal niestrudzenie wiwatuje, dopóki nie wrócą ponownie na „Paradise”. Campino wprowadza na scenę dwunastoletniego chłopca i pozwala mu śpiewać. Jak na rodzinnym koncercie. Ale kiedy zespół, który reprezentuje tak jasne przesłanie tolerancji i wolności, staje się zjawiskiem masowym, można być tylko wdzięcznym, że wszystko idzie tak, jak powinno. Na szczęście w dużej mierze obywają się bez piosenek, które bardziej przypominają hity niż muzykę rockową, dopiero na samym końcu, kiedy prawie cała chwała się skończyła, pojawia się niewypowiedziany „Ten Little Jägermeister”, który jest gorączkowo wiwatowany.
Setlista:
- Balast republiki
- Stara gorączka
- Gra wyjazdowa
- Żyjesz tylko raz (wcześniej)
- To wszystko się wydarzyło
- Madelaine (z Lüdenscheid)
- Dziś tu, jutro tam (okładka Hannesa Wadera)
- Hang On Sloopy (okładka The McCoys)
- Bonnie & Clyde
- Zew natury
- To jest ten moment
- Nigdy się nie zgadzaj
- Europa
- Pchnięty ponownie
- Wołaj o miłość (okładka The Doctors)
- Piosenka miłosna
- Wstań, gdy będziesz na ziemi
- Wszystko minie
- Nadchodzi Alex
- Pomyśl życzenie
- Dni jak ten
- Za drzwiami
- Szkoda, jak to się może stać?
- Wszystko z miłości
- znajomych
- The Little Drummer Boy (okładka The Von Trapp Family Singers)
- Wciąż, wciąż, nadal
- Wszystkie te lata
- Pozdrowienia, do widzenia
- Paradies
- dziesięć małych
- You'll Never Walk Alone (Gerry & The Pacemakers Cover)
Encore:
Bis 2:
Bis 3:
Wszystko to w repertuarze obejmującym 15 albumów. Mieszanka starych i nowych piosenek została bardzo dobrze przyjęta przez publiczność, sam występ był wspaniałym kinem od początku do końca, aż do pobożnie obchodzonego sanktuarium w Liverpoolu „You'll Never Walk Alone”. Setlista zawierała wszystko, od naprawdę starych po zupełnie nowe, od dzikich po romantyczne piosenki. Doskonała mieszanka wysokostrawnych składników. Nowe utwory mogą być nieco łagodniejsze, teksty głębsze, a gitarowe riffy nieco bardziej zróżnicowane - na scenie punkrockowcy emanują czystą energią, grają swoje utwory szybciej niż na płycie jak zwykle, a Campino pędzi po scenie prawie jak dziesięć lata temu, dwadzieścia lat temu, ale tylko prawie, bo pamiętam koncerty z wcześniejszych lat, na których Campino pokazywało trochę więcej mocy. Czy wynika to z jego wieku, czy z faktu, że przez cały dzień musiał chodzić po wodzie i brał udział w teście pieczywa chrupkiego, zostawię to otwarte, w końcu Campino nie ma już dwudziestu lat i nie umniejsza to wyglądu spodnie w jakikolwiek sposób. Poniżej znajduje się małe podsumowanie wspomnianych właśnie działań. W takie dni jak ten... kiedy jeden z najlepszych zespołów grających na żywo zbiera się na intensywną i pełną pośpiechu imprezę... marzysz o nieskończoności.
[identyfikator recenzji rwp=»0″]